Wróciłam z Budapesztu z mocnym niedosytem. To była moja trzecia wizyta w stolicy Węgier, a ja ciągle nie mam jej dosyć. Dziś przygotowałam dla Was wskazówki, mapy, co warto zobaczyć i gdzie zjeść. Jak zwiedzić Budapeszt w 2 dni?
Moja wycieczka do Budapesztu miała się odbyć w styczniu, ale wtedy moja kompanka podróży się rozchorowała. Dziś nie żałujemy, że wyjazd odbył się dopiero w kwietniu. W Budapeszcie wszystko już kwitnie, trafiłyśmy też na dobrą pogodę (choć drugiego dnia już było pochmurno), a zielone skwery i place zrobiły na nas wrażenie na równi z imponującymi zabytkami.
DOJAZD
Do Budapesztu przyjechałyśmy Polskim Busem. Do czerwonych autobusów nie pałam zbytnio miłością, wsiadam tylko gdy muszę. Z wielkim żalem dowiedziałam się, że LuxExpress opuścił rynek i kursuje już tylko w kraje nadbałtyckie z Warszawy, a szkoda, bo podróżowanie Luxem było o niebo bardziej komfortowe, a i kosztowało tyle samo. Podróż do Budapesztu Polskim Busem to koszt ok. 90 zł od osoby, choć można również trafić na świetną promocję.
ZAKWATEROWANIE
Zatrzymałyśmy się w mieszkaniu Alexandry. Jej mieszkanie to przede wszystkim świetna lokalizacja blisko parlamentu, dworca kolejowego Nyugati i galerii handlowej WestEnd. Zarezerwowałam te mieszkanie przez Airbnb. Jeśli jeszcze nie macie tam konta, możecie zgarnąć zniżkę na swój pierwszy wyjazd – wystarczy zarejestrować się z MOJEGO LINKU. Ty dostajesz 100 zł na swoją pierwszą, a ja 50 zł na moją kolejną podróż. Mieszkanie Alexandry było schludne i przytulne, a najbardziej zachwyciło nas patio, z którego wchodziło się do mieszkania 🙂 Właścicielka była pomocna i poleciła nam kilka ciekawych miejsc w Budapeszcie.
TRANSPORT
Po Budapeszcie można poruszać się na kilka sposobów, przede wszystkim pieszo, bo można odkryć wiele ciekawych miejsc i to też sposób w połączeniu z metrem na dłuższych dystansach preferowałyśmy.
Metro, tramwaje i autobusy. Jeśli jednak macie jak my mało czasu warto kupić dzienny bilet na komunikację. Metro w Budapeszcie działa bardzo sprawnie, a przy okazji jadą żółtą linią zwiedzicie zabytkowe, wpisane na listę UNESCO stacje metra, które de facto jest pierwszym metrem w Europie kontynentalnej. Żółte wagoniki, piękne, całe w retro kafelkach stacje i klimat. Uwaga! Kontrole biletów są bardzo częste i już przed wejściem do metra stoją panowie sprawdzający skrupulatnie bilety. Nie chcecie nie mieć go ze sobą 🙂 Bilet 24h kosztuje 1650 HUF.
W Budapeszcie działa też sieć rowerów miejskich, działa tak samo jak np. w Krakowie czy Wrocławiu – przez rejestrację na stronie. Wypożyczenie kosztuje 500 HUF na 24 godziny, więc to tania alternatywa dla komunikacji miejskiej. Trzeba tylko uważać na kierowców samochodów, mistrzami kierownicy to oni nie są. 😉
ZWIEDZANIE
Każdy przewodnik poleca swoje TOP 10 miejsc do zobaczenia. My na przyjechałyśmy wcześnie rano, zostawiłyśmy bagaże w schowku na dworcu i ruszyłyśmy na Free Walking Tour prowadzoną przez rewelacyjnych przewodników, których warto nagrodzić napiwkiem. Bardzo lubię takie zwiedzanie. Daje choć minimalne pojęcie o mieście i miejscach, przewodnicy dzielą się świetnymi historiami i anegdotami. Oglądanie kolejnych zabytków bez kontekstu sprawia, że szybko się o nich zapomina. Tak więc na początek polecam wycieczkę, potem już mając jakieś pojęcie pospacerować sobie samemu po tych, które was zachwyciły, a resztę czasu przeznaczenie na budapesztańskie rozrywki.
Powiedzmy, że wybierasz się na polecany Free Walking Tour, który kończy się przy kościele Św. Macieja w Budzie, w dystrykcie zamkowym. Po spacerze pora na odpoczynek, na przykład w najstarszej budapesztańskiej cukierni Ruszwurm. Możesz też przejść się brzegiem Dunaju w stronę Parlamentu i zobaczyć tę imponującą budowlę (piękny punkt widokowy). Wróć mostem łańcuchowym albo przejdź kawałek dalej i spędź trochę czasu na Wyspie Małgorzaty, która jest najbardziej zielonym miejscem w stolicy Węgier.
Możesz też zamiast tego wejść na wzgórze Gellerta i zobaczyć z bliska górujący nad Budą Pomnik Wolności. Potem przejść się cytadelą i zielonymi uliczkami do zamku i na Basztę Rybacką. Tam znajduje się też pałac prezydencki, gdzie prezentowane są uroczyste zmiany wart.
Następnie znajdź najbliższą stację metra i jedź żółtą zabytkową linią do Parku Miejskiego. Tam zobacz romantyczny zameczek, zoo albo wstąp na kąpiel do łaźni Sechenyi.
Na placu Elisabeth znajduje się diabelski młyn, a wieczorami te miejsce tętni życiem za sprawą barów na otwartym powietrzu i młodych ludzi, którzy lubią tam przesiadywać.
Sporą część dnia polecam przeznaczyć na żydowską dzielnicę, która przypomina trochę nasz krakowski Kazimierz, zjeść w tamtejszych knajpkach, zobaczyć imponującą Wielką Synagogę, odnaleźć uliczkę Kiraly, a wieczorem jeden z budapesztańskich ruin pubów – Szimpla Kert.
ROZRYWKA
BASENY TERMALNE
Pierwszą rzeczą, o której już pisałam w subiektywnej liście do zobaczenia w Budapeszcie są łaźnie. Wstęp do łaźni Sechenyi to koszt ok. Same łaźnie Sechenyi istnieją od 1901 roku. My poszłyśmy tam po 17.00 z tańszym biletem popołudniowym, można się kąpać do godziny 22.00, więc pływanie nocą to też fajna przygoda. W niektóre dni organizowane są tzw. bath party – my się nie załapałyśmy. Popularne są też baseny Gellerta, tam już można zażywać kąpieli i wewnątrz i na basenach otwartych.
RUIN PUBS
Byłyśmy tylko w jednym miejscu, które polecam całym sercem. Szimpla Kert. To kompleks barów w ruinach kamienicy znajdującej się w żydowskiej dzielnicy Budapesztu (odpowiednik naszego krakowskiego Kazimierza). Ruiny ozdobione są wszelakimi dziwnymi przedmiotami, śmieciami, kablami… Można tam zjeść, napić się, a nawet pobawić się i poznać ciekawych ludzi. Wrócę tam nieraz 🙂
JEDZENIE
Będąc w Budapeszcie trzeba spróbować węgierskich dań. Część z tych miejsc same odwiedziłyśmy, część to polecenia naszych przewodników z porannej wycieczki. Nie jest tego dużo, bo w Budapeszcie byłam zaledwie dwa dni, a żeby zminimalizować koszty śniadania i przekąski przywiożę ze sobą.
RETRO LANGOS BUFE
Langosz to taki placek z dodatkami, węgierskie uliczne żarcie niczym nasze polskie zapiekanki. Smaczne, tłuste i sycące. To miejsce, polecane przez naszego przewodnika sprawdziłyśmy same. Po zjedzeniu langosza już nie miałyśmy ochoty na obiad.
BECSISZELET VENDEGLO
Knajpka polecana przez naszego przewodnika. Serwują podobno najlepszy gulasz w Budapeszcie w przystępnej cenie.
FOR SALE PUB
Tu znowu skorzystałyśmy z rekomendacji znalezionych na innych blogach. For Sale Pub to jedna z dziwnych knajpek. Na ścianach i suficie wiszą kartki i różne śmieci, często podpisywane przez odwiedzających, na podłodze leży słoma. Na stolikach stoją kosze orzeszków ziemnych. Warto spróbować zupę gulaszową. Poprosiłyśmy o jedną porcję w wazie na dwie osoby, bo jest naprawdę ogromna.
NEW YORK CAFE
Nie wypić choćby kawy w takim pięknym miejscu to grzech, którego się dopuściłam. Nadrobię następnym razem. Ceny są podobno wysokie, ale myślę, że kawa w „najpiękniejszej kawiarni świata” warta jest swojej ceny.
SEKRETNE MIEJSCE PEŁNE KNAJPEK
Podczas spaceru po żydowskiej dzielnicy odkryłyśmy sekretną uliczkę pełną knajpek, kawiarni i wystawców rękodzieła oraz handlarzy „mydła i powidła”. Wchodzi się tam przez bramę od ulicy Kiraly i można przejść tym „pasażem” aż na ulicę Vesselenyi. Zobaczcie sami:
Byliście w Budapeszcie? Co dopisalibyście do tej listy?