Sycylia. Lecisz na wyspę i przepadzasz. Z okien samolotu widzisz wyrzucającą obłoczki dymu Etnę, jakiś tajemniczy starszy pan na lotnisku puszcza ci oczko, potem próbujesz ogarnąć wszechobecny gwar miasta i szalone samochodziki marki Fiat. Następnie zachwycasz się przyrodą, pomarańczami, zabytkami i miasteczkami jak z pocztówki. No i cannoli! Niebo, a nie ciastko.
